Nina
Dziś był piątek, czyli dzień
imprezy u Ashtona. Dzień, kiedy razem z Irwinem i Luke’ m mieliśmy zrealizować
nasz plan, żeby pogrążyć tego dupka Liama, aby raz na zawsze odpieprzył się od
Freyi.
Polubiłam ją. Pomogła mi, wtedy w
toalecie i nie zakablowała, mimo że dziwnie to musiało wyglądać. To naprawdę
miła dziewczyna, a ten cały Dunbar to kawał kretyna, który dokucza jej, żeby
podbudować własne ego. Nie rozumiem, dlaczego ten dupek tak bardzo jej
nienawidzi, bo z opowieści Asha, Freya to naprawdę wartościowa i wcale
nieszkodliwa osoba. Nigdy na nikogo nie doniosła, a miała to tego wiele
powodów, poza tym jest wykorzystywana przez Liama, za którego pisze
sprawdziany. To nie jest sprawiedliwe i na pewno nie pozwolę, żeby kolejny
frajer znęcał się nad jakąś dziewczyną – nie dopuszczę, żeby ten popieprzony
Liam znęcał się w jakikolwiek sposób nad Freyą, bo przypomina mi to tylko o
moim na maksa pokręconym ojcu.
Po szybkim prysznicu ubrałam
bieliznę, a na nią krótkie jeansowe szorty. Przez głowę przeciągnęłam biały
t-shirt i jeansową koszulę, której nie zapinałam. Pomalowałam się lekko, a
włosy spięłam w koka. Wróciwszy do pokoju, złapałam za torbę oraz moje okulary
przeciwsłoneczne, a potem zbiegłam na dół, gdzie w kuchni zastałam już Danielle
i Zayna, którzy robili śniadanie.
-Jak spałaś? – zapytał Zayn,
ale nie odpowiedziałam. Nadal byłam na niego zła za to, że zasugerował, iż
jestem dziwką.
-Co tam,
ludzie? – ziewnął zwlekający się na dół Calum. Mój kuzyn obejmował
ramieniem Chloe, która miała na sobie jego koszulkę. Mhm, czyli tym razem on
również zaliczył, słodko. Dziś to ja się zabawię i żaden z nich o tym ani się
nie dowie, ani nie będzie mi towarzyszył.
-Jeszcze ci nie przeszło?
–kontynuował Martin, dlatego z szerokim uśmiechem wyszłam przed dom, gdzie stał
już Nissan.
Przez otwartą szybę wyglądał
Scott, z którym zaczęłam jeździć do szkoły. Chłopak wyglądał dziś nieco
inaczej, lepiej. Jego brązowe włosy były nieco rozkosmane, a na nosie miał
czarne aviatory. Seksi.
-Hejka – przywitałam się, kiedy
usiadłam. Szybko cmoknęłam mojego nowego kolegę w policzek, a na jego ustach
pojawił się cień uśmiechu. –Przyznaj, że rano zaliczyłeś rundę –powiedziałam z
uśmiechem.
-Ty to powiedziałaś – stwierdził,
a później odjechał z przed naszego bloku.
Tym razem jazda ze Scottem była
inna, ponieważ cały czas rozmawialiśmy. McCall zgodził się pomóc mi i chłopakom
w zemście na Liamie, bo również uważał, że Dunbar ostro przegina i należy mu
się kara. Scottie też lubił Freyę i uważał, że zasługuje na szacunek ze strony
Liama.
Chłopak zaparkował na swoim
miejscu, a potem obje weszliśmy do szkoły cali uśmiechnięci, co wywołało
niemałe poruszenie wśród uczniów, ponieważ Scott McCall nigdy się nie uśmiecha. Cóż… nigdy nie mów nigdy, c’nie?
Obok mojej szafki czekali już
Ashton i Luke, żeby dogadać szczegóły naszego przedsięwzięcia. Z każdym z nich
przywitałam się poprzez szybki uścisk i buziak w policzek.
-I ty na pewno dasz radę go
uwieść? – zapytał Hemmings dla upewnienia, na co wywróciłam oczami.
-Ciebie uwodzę od dwóch dni, więc
zapytaj teraz siebie – warknęłam. Jeszcze nikt nie wątpił w moje możliwości,
tak jak ten blondas.
-Skucha, Hemmo – poklepał go po
ramieniu roześmiany Irwie.
-Freya na dziewiątej – wtrącił
Scott, dlatego szybko przeniosłam wzrok na dziewczynę.
Jenkins miała dziś na sobie
czarne jeansy, obwisłą koszulkę w kolorze zgnitej zieleni, a na stopach stare
znoszone tenisówki. Jej długie włosy były rozpuszczone, ale były w złym stanie.
Dziś czeka mnie naprawdę dużo pracy z tą dziewczyną.
-Zaproś ją na imprezę, Luke –
rozkazałam, na co chłopak zareagował śmiechem.
-Ty tak na serio? – zapytał z
niedowierzaniem.
-Wyglądam, jakbym żartowała? –Nie
odpowiedział mi. – Co ci w niej przeszkadza? –dopytywałam.
-Coś się tak uwzięła, huh? –
wycedził przez zaciśnięte zęby Hemmo.
-Nie bądź dupkiem, Luke. – Lekko
go pchnęłam. – Ona na ciebie leci i każdy to widzi, a ty ją wykorzystujesz, tak
jak Liam.
-Nie wykorzystuję jej – bronił
się, ale ja wiedziałam swoje.
-Umów się z nią – warknęłam.
-Ja nie chcę mieć dziewczyny, a
zwłasza takiej cnotki.
-Czyli wolisz laski, od których
możesz coś złapać – stwierdziłam, na co Luke wyszczerzył oczy. – Woah,
zajebiste podejście, Lucas… takie… dojrzałe – dodałam z sarkazmem, a potem
ruszyłam za Freyą.
Luke to palant. Jest takim
powierzchniowym kretynem, że jest mi go po prostu żal. Jak może oceniać ludzi
tylko po wyglądzie? Freya jest przemiłą osobą i ja naprawdę chciałabym się z
nią zaprzyjaźnić, ale potrzebuję trochę czasu, żeby się trochę do tego
przystosować, bo moja ostatnia kumpela wywinęła mi niezły numer i między innymi
przez tą sukę straciłam kolesia, którego prawdziwie kochałam… tak czy inaczej
lubię Freyę i pomogę jej zdobyć Hemmingsa, mimo że to debil. Czego się nie robi
dla przyjaźni?
Weszłam do klasy od historii i
zajęłam ławkę przed Jenkins, która pochylała się nad blatem. Nastolatka
siedziała ze swoją pożal się Boże przyjaciółeczką, która dzisiaj zerwie z tym
całym Liamem i wreszcie zacznie postrzegać go, tak jak każdy, a nie przez pryzmat
ideału wywołanego głupią miłością. Faceci potrafią tylko zawracać w głowach.
-Freya. – Postukałam ją palcem
wskazującym w ramię, a dziewczyna odwróciła się do mnie. – Cześć – uśmiechnęłam
się, na co próbowała odpowiedzieć, ale wyszedł z tego niezły grymas. – Co
robisz po szkole? – zapytałam ignorując jej wyraz twarzy.
-Pytasz poważnie?
-Tak – odparłam pewnie, a jej
wścibska koleżaneczka w bladoróżowych włosach odwróciła się zaintrygowana.
-Och – westchnęła szczerze
zdziwiona. – Ja… idę do domu.
-W takim razie pójdę z tobą, a
potem pójdziemy do mnie – oznajmiłam z uśmiechem zadowolenia.
-Po, co? – zapytała głupio…
Elizabeth? Nie mam pojęcia jak ma na imię ta dziwaczka – kto, do cholery
farbuje się na różowo?!
-Robię imprezę – poinformował ją
Ashton, który właśnie usiadł obok mnie i cmoknął w policzek. – Ale to chyba
wiesz, skoro przychodzisz z Dunbarem, prawda? – zapytał głupio, unosząc brwi ku
górze.
-Tak, ale Freya… - zaczęła… Beth?
Czy to dziwne, że nawet nie mam ochoty zapamiętać jej imienia?
-Zaprosiłem ją, Beth. – Ash
niemalże warknął. – Skoro taka ciota jak Liam przychodzi… - wzruszył beztrosko
ramionami. – Osobiście uważam, że Freya to lepsza liga niż twój chłopak
dziwkarz.
-Nie mów tak o nim – wycedziła
przez zaciśnięte zęby, a ja zachichotałam pod nosem. – Liam nie jest…
-To, czemu, do cholery
obściskiwał się z Rowan w naszej szatni?
Jeśli do tej pory Beth była
podenerwowana i zdziwiona, to teraz jej pozom wściekłości i szoku podskoczył do
maksimum – pierwsza faza, czyli wzbudzić w tej lasce podejrzenia została
właśnie zaliczona. Zabawa już jest przednia, a to dopiero początek… już nie
mogę doczekać się dalszych części. Jestem taka podekscytowana!
-Właśnie – przyznał Irwin
przytakując na minę przyjaciółki Freyi. – Odwiozę ciebie i Ninę pod twój dom –
poinformował Jenkins, a potem się rozpakował. – Impreza zaczyna się o ósmej,
więc się nie spóźnijcie – zaznaczył nim jeszcze nauczyciel usiadł na swoim
krześle.
-Na najlepsze warto czekać –
mruknęłam puszczając mu oczko, na co ciemny blondyn z chichotem pokiwał głową
na boki z niedowierzania.
-W każdym razie na ciebie warto.
– Tym razem to on puścił oczko mi, a ja z zdezorientowania odwróciłam głowę w
stronę tablicy.
On ewidentnie ze mną flirtował,
ale ja nie bawię się w takie podchody, jeśli facet chce ode mnie czegoś
konkretnego jak seks to wystarczy powiedzieć. Jeśli mam czas, a koleś jest w
moim typie – dajmy na to… ma ładne oczy, albo pociągające usta (nie musi mieć
rzeźby, ani być przystojny – wystarczy, że ma charakter i nikogo nie udaje) to
ja jestem chętna. Wiem, że to nieco dziwkarskie, ale po tym, co przeszłam w
dzieciństwie… nic bardziej poniżającego spotkać mnie nie może, a seks z nieznajomym
to nie jest jakieś upokorzenie… przynajmniej nie jest taki dla mnie. Nie
rozumiem tylko, dlaczego Ashton bawi się we flirty, bo skoro mnie chce…, czemu
nie powie? Polubiłam go i on o tym wie, więc, po co się wysila, skoro może
dostać to, czego chce, a wystarczy poprosić. Po, diabła się tak stara?
Po historii mieliśmy biologię, a
po niej angielski i przerwę obiadową. Ostatnią lekcją dzisiejszego dnia był
hiszpański ze Scottem, dlatego po zajęciach pożegnałam się z nimi i poszłam
przed szkołę, gdzie czekał już Irwin.
-Gdzie Freya? – zapytałam, na co
nastolatek wzruszył ramionami i wypuścił ustami dym z papierosa. Skrzywiłam się
znacznie, bo nie cierpię fajek, co wcale nie oznacza, że sobie nie podpalam…
ja… to nieco skomplikowane. – Zamierzasz odpowiedzieć?
-Nie wiem – warknął.
-Dobra – rzuciłam z dystansem. –
Już się nie odzywam – mruknęłam, a później odwróciłam się z zamiarem odejścia,
ale niezbyt daleko, ponieważ dosłownie po kilku sekundach poczułam jak duża
dłoń oplata mój biceps i przyciąga bliżej klatki piersiowej Ashtona.
-Mam zjebany humor, ale nie przez
ciebie – wyznał już spokojniej. – Nie powinienem się wyżywać.
-Luke?
-Moi starzy – sprostował, a potem
wziął jeszcze jednego bucha, po czym zgasił niedopałek o schody i wyrzucił peta
w krzaki. – Ale to nieważne – dodał pośpiesznie. – Ważne, że i tak robię dziś
imprezę, a ty tam będziesz.
-Tsa – parsknęłam kpiącym
śmiechem. – W końcu mam się przespać z Liamem, zapomniałeś? – zapytałam dla
upewnienia, unosząc lewą brew ku górze.
-Nadal twierdzę, że to zły
pomysł.
-Czemu?
-Nie jesteś dziwką. – Uniosłam
brwi ze zdziwienia.
-Skąd pewność, że się nie
puszczam? – zapytałam spokojnie, dokładnie lustrując jego wyraz twarzy, który
niczego nie wyrażał, jakby został wyprany z jakichkolwiek uczuć.
-Potrafię odróżnić dziwkę od
zagubionej laski. – Ashton wzruszył ramionami, po czym oparł się o schodek
tyłkiem.
-Nie jestem zagubiona –
zaprzeczyłam, na co chłopak popatrzył na mnie z kpiną. – Ja wiem, czego chcę.
-Czego chcesz, Nino Martin? –
zapytał tajemniczym głosem, łapiąc mnie dużą dłonią za odcinek lędźwiowy i
przyciągając bliżej siebie. Nasza różnica wzrostu była przerażająco duża.
-Żyć – odpowiedziałam pewnie. –
Żyć bez zmartwień i jakichkolwiek kłopotów. Chcę czuć się beztroska bez tego
całego syfu, który mnie otacza. – Wzruszyłam barkami, jakby to była najbardziej
oczywista rzecz w świecie, ale nie była nią.
Nigdy nie będę miała normalnego
życia. Nigdy nie będę miała matki, która zabierze mnie na zakupy albo, która
będzie chciała poznać chłopca, który mi zawrócił w głowie tak bardzo, że
zapominam zrobić najprostszych rzeczy, jak dajmy na to wynieść śmieci. Nigdy
nie będę mogła poradzić się mamy w żadnej sprawie, która dotyczy typowo
dziewczęcych spraw – nie chodzi o to, że moje ciało się zmienia, bo to
rozumiem, ale na przykład, czemu czuję się tak bardzo samotna i nierozumiana?
Oczywiście, mogę porozmawiać z Zaynem albo Calumem, ale to nigdy nie będzie to
samo, co z mamą… jestem pewna, że oni zaraz zaczęliby żartować i próbowali
obrócić całe moje zwierzenia w dowcip. Nigdy nie pozbędę się obrazów z mojego
umysłu. Zawsze będę widziała moją nieżywą matkę leżącą na podłodze w salonie i
ojca, który ją zakatował. Zawsze będę czuła się nieswojo, kiedy jakikolwiek
mężczyzna będzie mnie dotykał lub całował przy szyi, albo, jeśli będzie łapał
za moje włosy i je gładził. Nie wytrzymuję psychicznie, bo mój ojciec tak
robił, a potem mnie bił. Boję się związać z kimś na poważnie, dlatego wolę
ograniczyć się do krótkotrwałych znajomości.
-Ale w tej chwili chcę, żebyś
mnie puścił – dodałam pośpiesznie próbując się uwolnić z jego uścisku.
-Ale ja tego nie chcę – wyznał
pochylając nade mną głowę.
-Nie całuj mnie – poprosiłam,
kiedy zorientowałam się, co chce zrobić.
-Ostatnio ci to nie
przeszkadzało.
-Ostatnio było inaczej –
warknęłam.
-Dokładnie tak samo –
przypomniał. – Tyle, że byliśmy pod twoim domem, co za różnica?
-Wielka. – Na moje słowa wywrócił
oczami, ale spełnił moją prośbę.
-Jak tam chcesz – mruknął
zdenerwowany. – Freya idzie. – Odwróciłam się, żeby sprawdzić czy ma rację, ale
miał.
-Podwieziesz nas?
-Obojętnie. – Ashton przerzucił
przez ramię swoją torbę, a potem poszedł w stronę samochodu, którym był
zmuszony dzisiaj przyjechać.
-Freya, chodź. – Od razu złapałam
brunetkę pod ramię i zaprowadziłam w stronę Irwina. – Wsiadaj – zachęciłam, a
kiedy Jenkins już to zrobiła, ja usiadłam z przodu.
Całą trasę przebyliśmy w
niezręcznej ciszy. Czułam jak się starzeję i umieram, dlatego tak niesamowicie
się ucieszyłam, kiedy samochód zatrzymał się przed niedużym domkiem
jednorodzinnym w kolorze kremowym. Wyglądał uroczo.
-Do potem. – Chciałam go cmoknąć
w policzek, ale Irwin się odsunął. To było niezręczne. Nawet bardzo niezręczne,
dlatego niezwłocznie ewakuowałam się z jego wozu. Niemalże wbiegłam do domu
Freyi, żeby tylko schować się za drzwiami. Było mi tak, cholernie wstyd.
-Wszystko gra? – zapytała
zatroskanym głosem Jenkins, a ja wymuszając uśmiech skłamałam, że jest okay.
-Freya to ty?! – Po pomieszczeniu
rozniósł się nieprzyjemny do ucha krzyk, na który dostałam gęsiej skórki, a
kilkanaście sekund później przed nami pojawiła się wyższa ode mnie kobieta
ubrana w biały fartuszek oraz z drewnianą łyżką w dłoni. –Kto to? – Kiwnęła na
mnie głową, a ja zmarszczyłam brwi.
-Nina – uśmiechnęłam się po
chwili i wysunęłam dłoń w stronę mamy Freyi. Pani Jenkins uścisnęła moją rękę
po dłuższej chwili, a jej ścisk był, cholernie mocny. – Jestem koleżanką Freyi
– wyjaśniłam pośpiesznie, a ona zmarszczyła brwi.
-Dziwne, bo Freya o tobie nigdy
nie opowiadała.
-Jestem nowa w mieście – wyjaśniłam,
ale szczerze nie miałam na to najmniejszej ochoty. To kobieta wydaje się być
jakaś psychiczna. Mam przez nią ciary na plecach, Boże…
-Nic dziwnego – mruknęła pod
nosem, ale słyszałam. Podła sucz.
-Freya dziś nocuje u mnie –
poinformowałam ją z uśmiechem na twarzy. – Będziemy całą noc się uczyć. – Na
moje słowa jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Teraz wyglądała, jakby w
maleńkim stopniu zaczęła mnie szanować. – Odprowadzę ją jutro po południu, bo
chcemy sobie zrobić jeszcze babski wieczór z filmami.
-Czy twoi rodzice będą w domu?
-Mój brat, ale jest naprawdę
odpowiedzialnym człowiekiem. – Moja mama pewnie się teraz przewraca w grobie
słysząc tą ściemę. Zayn i odpowiedzialny starszy brat? Heh, dobre sobie! Ten
dupek nawet nie potrafił zabrać mnie ze sobą, bo wolał, żeby ojciec mnie bił. –
Moi rodzice są w delegacji.
-Czym się zajmują?
-Mama jest prawniczką, a tata… -
Sadystą. – Jest na misji w Afryce, jest lekarzem, a czym pani się zajmuje?
-Wychowaniem Freyi, swoich czasów
studiowałam psychologię – powiedziała dumna, na co z uznaniem przytaknęłam.
-To bardzo ambitne zważywszy, że
na świecie jest coraz więcej psychopatów i samobójców.
-Masz rację – przyznała posyłając
mi coś na kształt przyjaznego uśmiechu. – Co takiego ty chcesz studiować?
-Och, ja chcę podróżować po
świecie. – Wzruszyłam ramionami, przypominając sobie moje dziecięce marzenie. –
Planuję roczną przerwę od nauki, a potem prawdopodobnie będę… w sumie jeszcze
nie jestem pewna, czym chcę się zajmować.
-Okay, mamo my już pójdziemy. –
Freya szybko złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła na górę do swojego pokoju,
gdzie po przekroczeniu progu zatrzasnęła drzwi z hukiem i głośno westchnęła. –
Przepraszam cię za nią – mruknęła zawstydzona, na co machnęłam ręką.
-Pokaż mi swoją szafę –
poprosiłam, a brunetka wskazała na jedne z drzwi, które natychmiast otworzyłam.
Miała garderobę! Nie musiała gnieść się w jednej szafie tak jak ja. Nie
upychała wszystkich swoich ubrań, dzięki czemu żadne nie wyglądały na
pogniecione. – Nie masz sukienek?
-Nie.
-Zmienimy to, jeśli chcesz
poderwać Hemmingsa – poinformowałam, podając jej dużą torbę.
-Po, co mi to?
-„Mamy nockę u mnie”. – Zrobiłam
w powietrzu cudzysłów, a Freya przytaknęła przypominając sobie o swojej nieco
wścibskiej matce.
-Nino?
-Huh?
-Co planujecie względem Liama? –
Przez chwilę się wahałam, a raczej przez naprawdę długą chwilę, ponieważ było
ryzyko, że Freya mogła chcieć nas powstrzymać, ale wreszcie odważyłam się ją
podejść tak jak każdego.
-Ile czasu spędzasz z Beth, od
kiedy zaczęła chodzić z Liamem?
-Niewiele.
-Ja to zmienię, bo chcę, żebyś
była szczęśliwa. – Widząc zmarszczone brwi dziewczyny postanowiłam kontynuować.
– To rekompensata, że pomogłaś mi w łazience mojego pierwszego dnia.
-Nie musisz… - zaczęła kiwiąc
głową na boki, czym wywołała u mnie uśmiech. Była naprawdę urocza.
-Chcę i pozwól mi sobie pomóc.
***
Od dobrej godziny Freya siedziała
w mojej łazience i się myła, a ja podczas oczekiwania na nią dwa razy zagrałam.
Czułam się świetnie, jak nowo narodzona, dlatego kiedy brunetka wyszła ubrana w
mojej czarnej sukience do połowy ud oraz w nowych czarnych szpilkach, które
Calum kupił mi na urodziny byłam znowu szczęśliwa.
-Wyglądasz pięknie – pochwaliłam,
a na twarz Jenkins wpłyną spory rumieniec. – Chodź, pomaluję cię –
powiedziałam, ciągnąc za nadgarstek nastolatki i zmuszając ją do zajęcia
miejsca na moim łóżku, a sama zaś zabrałam z biurka wszystkie potrzebne
kosmetyki i pensetkę, którą wydepilowałam brunetce brwi – teraz wyglądała o
wiele lepiej. Kolejny w planie był makijaż, który zajął mi jakieś trzydzieści
minut, potem jej paznokcie u dłoni i na samym końcu włosy. – Gotowe –
uśmiechnęłam się zadowolona ze swojej pracy i zachęciłam, aby moja koleżanka
przejrzała się w dużym lustrze wiszącym naprzeciwko łóżka.
-Wyglądam… prześlicznie –
stwierdziła pełna podziwu, a potem mocno mnie przytuliła, co było… dziwne, ale
tylko, dlatego, że nikt oprócz mojej mamy tego wcześniej nie robił. Niepewnie
odwzajemniłam jej gest. – Dziękuję, Nino.
-Luzik. – Wzruszyłam barkami. –
Daj mi jakieś trzydzieści minut, okay? – Dziewczyna jedynie przytaknęła, a ja
łapiąc za moją białą luźną sukienkę oraz parę koronkowych majtek wbiegłam do
łazienki. Szybko wzięłam prysznic, a potem pomalowałam się, psiknęłam perfumami
oraz wysuszyłam i ułożyłam włosy. Gotowa wyszłam do Freyi, która cały czas
siedziała w tym samym miejscu.
-Dzwonił twój telefon –
poinformowała mnie brunetka, dlatego ze zmarszczonymi brwiami złapałam za
komórkę i odblokowałam. Miałam dwa nieodebrane połączenia od Scotta i SMSa od
Ashtona, dlatego szybko go otworzyłam.
Nie chcę, żebyś z spała z
Dunbarem
Jak to nie chce?! On tutaj nie ma
nic do gadania, bo robimy to dla Freyi i żeby utrzeć temu bałwanowi nosa.
Pogadamy u ciebie. Będę do
godziny
Wrzuciłam komórę do torebki, a
potem ubrałam białe szpilki. Zeszłyśmy po schodach na parter, a w międzyczasie
zadzwoniłam do McCalla, żeby po nas przyjechał razem z Alexą.
-Dokąd wychodzisz? – zapytał
Zayn, który zatorował mi drogę, ale nie odpowiedziałam. – Nie wyjdziesz dopóki
mi nie odpowiesz.
-Freya, bądź tak dobra i przekaż
mojemu idealnemu bratu, że jego siostra – dziwka idzie się kurwić – zwróciłam
się do Jenkins, która jedynie zmarszczyła brwi nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
-Daruj sobie ten spektakl, Nino –
warknął.
-Zayn, możemy iść do kina! –
zawołała zadowolona Danielle zbiegając ze schodów.
-Woah, chcesz zaliczyć numerek w
kinie? – Uniosłam zaintrygowana brew ku górze. – Aleś ty niegrzeczny – dodałam
z przekąsem. – Będę rano, przenocuję u Freyi – poinformowałam, a potem
cmoknęłam mulata w policzek i wyszłam ciągnąc za sobą Jenkins. Scottie już na
nas czekał, a ja standardowo cmoknęłam go w policzek zaraz po zajęciu fotela
pasażera.
-Czemu go okłamałaś? – zagaiła
cichutko z tylniego siedzenia brunetka, czym zwróciła uwagę McCalla.
-Im mniej wie, tym lepiej śpi –
wyznałam marszcząc nos.
Droga do domu Ashtona zajęła nam
jakieś piętnaście minut. Irwin mieszkał w tej bogatej dzielnicy Tybee Island w
wielkiej willi. Już po wyjściu z Nissana Scotta dało się usłyszeć dudniącą
muzykę, która przyjemnie drażniła moje bębenki. Idąc po środku, jako pierwsza
przekroczyłam próg domu nastolatka. Przez chwilę szukaliśmy gospodarza, ale
wreszcie się udało i zastaliśmy go w kuchni, gdzie robił sobie właśnie drinka.
-Woah, wyglądacie… woah – wyznał
pełen podziwu. – Nie wiedziałem, że masz takie zgrabne nogi, Freya. – Na jego
słowa Jenkins się zarumieniła, na ja poczułam satysfakcję – za wszelką cenę
chcę utrzeć nosa Luke’ owi. – Możemy pogadać? – zwrócił się do mnie, na co
skinęłam głową. Ciemny blondyn objął mnie w pasie, a potem zaprowadził do
swojego pokoju.
Jego sypialnia była ogromna i
utrzymana w szarościach. Miał tutaj duże łóżko, pojemną szafę, komodę, biurko,
telewizor plazmowy, konsolę, jakiegoś badyla i perkusję. Było tutaj naprawdę
dużo wolnej przestrzeni, a na ścianach wisiały plakaty i było również grafity.
Oboje usiedliśmy na brzegu
materaca, który lekko się ugiął i milczeliśmy. Ja nie miałam zamiaru odzywać
się, jako pierwsza, bo to on chciał porozmawiać, a zresztą… jak miałam, do
diabła rozpocząć rozmowę? Nie wiedziałam, co mam powiedzieć Ashtonowi, bo nie
miałam pojęcia, czego ode mnie oczekiwał.
-Nie rób tego – wyznał wreszcie
łapiąc za moją dłoń i lekko ją ściskając. – Pieprz to. Pieprzyć Liama i Freyę,
to nie jest nasza sprawa.
-To jest moja sprawa, Ashton –
powiedziałam, nawet na niego nie patrząc. – Lubię ją i nie mogę znieść tego, że
ten dupek jest taki podły.
-Wytłumaczę mu, ale nie pieprz
się z nim – jęknął zdesperowany, ale ja już podjęłam decyzję.
-Chcę, żeby zobaczył jak to jest
stracić coś, na czym mu zależy.
-Nino, nie rób tego. – Spojrzał
na mnie tymi orzechowymi tęczówkami i wymiękłam. Cała odwaga mnie opuściła i
nie wiedziałam, jakie argumenty mam mu podać, żeby jednak uznał, że mój plan
jest najlepszą opcją, aby dopiec Liamowi.
-A, co jeśli nieco zmienimy ten
plan? – zasugerowałam po cichu, a Ash zmarszczył brwi, dlatego też
kontynuowałam. – Według planu przyprowadzisz Beth do sypialni twoich rodziców,
gdzie będę z Liamem, ale będziemy tylko się całować, nic więcej.
-Obiecujesz? – Przytaknęłam, a na
ustach Irwina pojawił się uśmiech. – Nie chciałem wyjść na złamasa po południu.
-Byłam suką – przyznałam, a potem
wstałam i chciałam odejść, ale on znowu przyciągnął mnie bliżej siebie. – Czemu
to robisz? – zapytałam prosto z mostu. – Po, co się starszasz, skoro możesz
dostać to, czego chcesz?
-Bo nie jesteś zwykłą dziewczyną,
którą chcę tylko przelecieć – wyznał gładząc mój policzek i przy okazji
całując. Teraz byliśmy przynajmniej równi wzrostem. – Jesteś wyjątkowa.
-Jestem normalną, nic nieznaczącą
osobą, która wcale nie zmieni twojego życia na lesze – poinformowałam go.
-Zaryzykuję. – Odgarnął moje
włosy za ucho i jeszcze raz musnął moje usta, po czym puścił.
Powoli zeszłam ze schodów, a
pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było pójście i zrobienie dwóch drinków – dla
siebie i Dunbara. Do szklanki dla Liama wrzuciłam pigułkę, którą załatwił
Scottie.
Wyczekiwałam przyjścia Liama, a
kiedy już się pojawił, był z obstawą w postaci swojej dziewczyny i
przyjaciółki.
-Gdzie Freya? – zapytała od razu
Elizabeth, dlatego poinstruowałam ją, gdzie znajdzie Jenkins, a ta ruda poszła
razem za nią.
-Po, co ją tutaj przyprowadziłaś?
– warknął na mnie nastolatek.
-Chcę się zabawić jej kosztem,
tak jak ty – wyznałam podając mu odpowiednią szklankę, którą Liam przyjął z
zadowoleniem i opróżnił do ostatniej kropelki. – Zatańcz ze mną.
-Mam dziewczynę.
-Nie proponuję ci seksu, tylko
taniec – poprawiłam go i czekałam z wystawioną dłonią, aż wreszcie ją ujął i
poszliśmy do salonu, gdzie zaczęliśmy powoli się poruszać w rytm muzyki.
Wszystko szło zgodnie z planem, a tabletka z czasem zaczęła działać, co
skutkowało tym, że Liam Dunbar zaczął się do mnie dobierać i proponować mi
bardzo niegrzeczne rzeczy. – Chodźmy do sypialni rodziców Ashtona – zaproponowałam
i wcale nie musiałam czekać długo na reakcję, bo on prawie wywrócił się na
schodach, kiedy to ciągnął mnie do pokoju. Ten dupek nawet nie bawił się w
zamykanie drzwi, bo od razu wpił się w moje wargi. Szybko pozbyłam się jego
koszuli i spodni, które tylko mogły przeszkodzić w naszym planie. Liam pchnął
mnie na łóżko i zaczął napastować swoimi ustami, a ja mu na to pozwalałam, mimo
że wcale mi się to nie podobało, aż wreszcie w drzwiach pojawiła się Alexa,
która dała mi znak, żebym zaczynała scenę. – Błagam, zostaw mnie! – zawołałam
wymuszając płacz, który przyszedł mi z łatwością i po dosłownie kilku sekundach
mój makijaż zaczął spływać razem z łzami po policzkach. – Nie chcę! – wyszlochałam rozhisteryzowana odpychając
od siebie napalonego nastolatka.
-Scott mówił, że Liam szedł do
góry, Beth. – Po głosie rozpoznałam, że to Hemmings.
-Zostaw mnie! – wołałam głośniej
i z jeszcze większą desperacją, mimo, że w głębi duszy miałam ochotę się śmiać.
-Hemmo, widziałeś Ninę? – Tym
razem zapytał Ashton, a ja krzyczałam: „Błagam, przestań, Liam!”. Kilka
sekund później w sypialni znalazła się cała trójka – Luke, Ash i ta
naiwniaczka, która od razu się popłakała, wołając: „Ty dupku, jak mogłeś mi
to zrobić?!”. Nastolatka wybiegła najpierw z pokoju, a potem prawdopodobnie
z domu. Ashton wyrzucił Liama, którym zajęła się jego rudowłosa przyjaciółka, a
potem wszyscy, całą paczką świętowaliśmy pozbycie się Liama. Nawet Freya była
szczęśliwa, ale to pewnie zasługa alkoholu…
___________________________________
Ufff... zdążyłam przed północą...
Mam nieco mieszane uczucia do tego rozdziału - wcześniej wydawał mi się lepszy, ale po przeczytaniu go czwarty raz wydaje się nieco popieprzony...
Tak czy inaczej, chciałam wam pokazać Ninę z nieco innej strony - tej bardziej niegrzecznej i bardziej sukowatej. Ta bohaterka ma serio problem, ale to dobrze, bo właśnie tak ją sobie wyobrażam - jest ładna i wygląda na niewinną, ale tak naprawdę jest zdeterminowana i tam w głębi duszy doskonale wie, czego chce, mimo, że teraz wydaje jej się inaczej.
Bardzo się cieszę, że to opowiadanie wam się podoba i z tego miejsca chcę się zwrócić do Anaya Tyrell - przepraszam cię za to, że Liam Dunbar jest strasznym palantem, ale musiałam (Boże, ubóstwiam go w Teen Wolf ;3 ale teraz moim sercem zawładną Theo, który prawie zajął je całe - została tylko maleńka cząsteczka, w której mieszczą się zarówno Liam i Stiles - i nieprędko je odda). Naprawdę nie chciałam i musisz mi uwierzyć. Na samym początku ten bohater miał nazywać się Jake, ale gif strasznie kojarzył mi się z Liamem i musiałam zmienić imię, bo cały czas pisałam Liam. Błagam cię o wybaczenie moja bratnia duszo z fazą na Liama z Teen Wolf...
Dziękuję także reszcie osób, które skomentowały rozdział trzeci. Jestem wam naprawdę wdzięczna. Dziękuję też za obserwujących.
Soo see ya!!